Co BMS robi w chmurze? Wykorzystanie cloud computing w zarządzaniu budynkami

Można inwestować w kosztowną infrastrukturę IT, ale – od niedawna – można też zainstalować systemy BMS (Building Management System) w chmurze. Poważne wydatki zamieniamy na miesięczny abonament – wdrożenie jest bardzo szybkie, optymalizujemy koszty obsługi i sprzętu, a wydajność systemu możemy skalować zależnie od naszych potrzeb. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to – w przeciwieństwie do tradycyjnych rozwiązań – wycofujemy się bezkosztowo z użytkowania. Rozwiązanie idealne? W zasadzie tak.

Zastosowania cloud computing są tak liczne, że trudno właściwie wymienić sektor nowoczesnej gospodarki, który nie wykorzystuje możliwości i mocy chmury. Nadaje się ona idealnie do przetwarzania dużych ilości danych, umożliwia łatwy dostęp i integrację różnych systemów. Posiada właściwości, które sprawdzają się idealnie w zarządzaniu budynkami. Szczególnie tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi obiektami lub sieciami obiektów rozproszonych na dużej przestrzeni – na terenie miasta, terytorium państwa, kontynentu czy na całym globie.

Chmura, czyli właściwie co?

Choć określenie chmura brzmi „zwiewnie”, to odnosi się do bardzo konkretnego sprzętu. Na całym świecie tworzone są centra obliczeniowe, czyli  – najprościej mówiąc – hale z ciągami magazynowych regałów, na których jedynym towarem są superszybkie maszyny liczące (komputery), które można łączyć i w ten sposób zwiększać moc obliczeniową wirtualnych maszyn, oraz macierze dyskowe (zestawy dysków i pamięci masowych) do magazynowania danych. Takie centra tworzą m.in. Amazon, Google, Microsoft.

Najpowszechniej znanym przejawem istnienia chmur są takie usługi jak OneDrive czy Dropbox umożliwiające przechowywanie danych na wirtualnym dysku. Często korzystamy też z aplikacji w chmurze – wystarczy dostęp do Internetu, żeby stworzyć tekst, arkusz kalkulacyjny, bazę danych, prezentację czy film. Dlatego BMS w chmurze nie jest niczym zaskakującym.

Dane aktualne i zawsze dostępne

Aby BMS w chmurze mógł zaistnieć, potrzebne jest odpowiednie oprogramowanie i użycie inteligentnych urządzeń, czyli posiadających dostęp do Internetu. Zamiast gromadzić dane i analizować je lokalnie, a w kolejnym kroku udostępniać je w postaci raportów kadrze zarządzającej, strumień danych płynie nieprzerwanie do programu analitycznego w chmurze. Dzięki temu można na bieżąco śledzić pracę urządzeń, otrzymywać powiadomienia o zaobserwowanych zmianach – szczególnie wtedy, gdy stwarzają one zagrożenie dla funkcjonowania systemów lub użytkowników obiektu.

Zarządca w każdej chwili ma wgląd nie tylko w dane procesowe (wskazania temperatury, wilgotności, wartości natężenia światła, ciśnienia, poboru mocy, dane pochodzące z systemów kontroli dostępu, monitoringu i wiele innych), ale otrzymuje także alerty dotyczące potencjalnych zagrożeń. Pozwala to zareagować, zanim wystąpi zagrożenie czy dojdzie do awarii urządzenia.

W zarządzaniu budynkami powszechnie znane są scenariusze zdarzeń (zwane niekiedy scenami), czyli łańcuchy następujących po sobie akcji ułożonych w ciągi przyczynowo-skutkowe: jeżeli…, to… Przykładowo wtargnięcie nieuprawnionej osoby może wzbudzić alarm dźwiękowy, spowodować wysłanie alertu do służb ochrony, a dodatkowo system zablokuje wyjścia z obiektu. Określona reakcja zależy od tego, co zostało zapisane w scenariuszu. Aż tyle. I tylko tyle. Tak działający BMS zazwyczaj nazywa się inteligentnym, choć tak naprawdę jest on po prostu automatyczny i ma niewiele wspólnego z AI (Artificial Intelligence).

BMS w chmurze staje się inteligentny

O inteligencji możemy mówić wtedy, gdy algorytm analityczny potrafi uczyć się (na podstawie zebranych danych tworzyć modele, scenariusze) i samodzielnie reagować na zaistniałe sytuacje. I takie algorytmy już istnieją. Potrafią przeanalizować hipotetyczne ciągi zdarzeń, np. stworzyć wirtualny model sytuacji, w której w budynku lub w sieci obiektów obniżymy temperaturę w pomieszczeniach biurowych o 1 stopień Celsjusza. Dowiemy się, czy i jak wpłynie to na funkcjonowanie całego obiektu, czy uzyskamy (wydawałoby się, że to oczywiste) oszczędności? Inny przykład: zestawiając historie eksploatacyjne i dane procesowe wielu podobnych lub identycznych maszyn (np. klimatyzatorów), algorytm może z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć zbliżające się awarie. Czym więcej danych dostarczymy, tym skuteczniejsze będą prognozy.

Wspomniane wyżej zadania zabrałyby człowiekowi mnóstwo czasu i energii, a do tego byłyby zagrożone bardzo wysokim ryzykiem błędów. Innymi słowy ich wykonanie byłoby kosztowne, a uzyskane wyniki mało przydatne. Algorytm analityczny wykona tę samą pracę szybko i pewnie. Niczego nie przeoczy, uwzględni wszystkie dostępne dane i nie popełni błędów wynikających ze zmęczenia – bo maszyny nie męczą się. Otrzymamy błyskawicznie dane, na które w tradycyjnych warunkach musielibyśmy długo czekać i sporo za nie zapłacić. Dzięki nim będziemy mogli precyzyjnie planować inwestycje, dokładnie ustalać okresy ich zwrotu lub zaniechać działań optymalizacyjnych, które nie rokują szans na powodzenie.

Czy tego samego nie uzyskamy stacjonarnie? Jak najbardziej. Pozostaje tylko jeden problem: koszty.

Dlaczego chmura jest tania?

Chmura daje nam dostęp do pojemnych pamięci, najnowszych aplikacji i w praktyce nieograniczonych mocy obliczeniowych. Nie inwestujemy w sprzęt, oprogramowanie i jego aktualizacje, infrastrukturę, zatrudnienie nowych fachowców.  W dowolnej chwili możemy dokupić odpowiednią moc obliczeniową lub przestrzeń dyskową albo zrezygnować z ich nadmiaru. Nie musimy przejmować się zasilaniem, serwisowaniem czy zapewnieniem bezpieczeństwa serwerowni. Wszystko w zamian za abonament. Jedyne, czego potrzebujemy, to urządzenia z dostępem do Internetu – może to być laptop, tablet, a nawet smartfon.

Uzyskanie analogicznych możliwości przy użyciu własnej infrastruktury IT jest możliwe, ale pozbawione ekonomicznego sensu. Dzięki chmurze możliwości obliczeniowe zarezerwowane jeszcze niedawno dla gigantów stały się dostępne dla wszystkich.